Strony

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tygodnik Ludowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tygodnik Ludowy. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 grudnia 2020

#Powstanie na 102 i powstaniec-socjalista Stanisław Wierbiński (całość bio)

 Jako, że ostatnie dni grudnia to co roku w naszym regionie, choć w ostatnich latach także w Warszawie, wspomnienie Powstania Wielkopolskiego – my również pamiętamy o tym ważnym i zwycięskim zrywie. Jak zawsze też staramy się przy tej okazji podkreślić społeczne i ekonomiczne wątki w Powstaniu, a nie wyłącznie niepodległościowe i militarne. Poza tym skupiamy się na postaciach i wydarzeniach z Gniezna, a z okazji setnej rocznicy tego wydarzenia wydaliśmy nawet specjalną gazetkę (tutaj link do jej elektronicznej wersji: https://issuu.com/poiu77/docs/ludowy)  

W tym roku więc jak zawsze przypominamy, że Powstanie to nie tylko narodowowyzwoleńcza walka, ale też bój o socjalną, demokratyczną i sprawiedliwą społecznie Polskę, który z jednej strony zainspirowała rewolucja w Niemczech, a z drugiej po trosze socjaldemokratyczne rządy premiera Jędrzeja Moraczewskiego. Natomiast wśród znanych nam lewicowych powstańców – jak zawsze pamiętamy o kolejarzu i radnym miejskim z ramienia PPS Franciszku Chojeckim, ale też kierującym lokalnymi strukturami PPS Stanisławie Wierbińskim. Tym bardziej, że niestety ten drugi po raz kolejny został pominięty w oficjalnej gnieźnieńskiej narracji. Dlatego też pragniemy zaznaczyć, że:

- Wierbiński brał udział w zajęciu gnieźnieńskich koszar, gdzie stacjonowali Niemcy – na równi z Zygmuntem Kittelem, Bolesławem Kasprowiczem, Zygmuntem Karpińskim czy Stefanem Żakiem po przybyciu do Gniezna sierżanta Piotra Walczaka. Następnie został wiceprzewodniczącym Rady Robotników i Żołnierzy w Gnieźnie.

- był aktywny już w 1905 roku na fali Rewolucji w Królestwie Polskim i Łodzi oraz próbował zorganizować akcję strajkową w Gnieźnie, gdzie odmówiło pracy ponad 1000 robotników z kilkudziesięciu zakładów pracy.

- reprezentował PPS zaboru pruskiego, natomiast po odzyskaniu niepodległości dostał się do Komitetu Wykonawczego PPS na województwa poznańskie i pomorskie, a potem do Rady Naczelnej partii.

- był tokarzem i mieszkał przy ul. Krzywe Koło w Gnieźnie oraz to u niego w mieszkaniu był składowany w latach 1919-21 "Tygodnik Ludowy".

- w październiku 1919 roku wraz z innymi lokalnymi działaczami, także prawicowymi, witał marszałka Józefa Piłsudskiego w grodzie Lecha.

- zmarł w 1922 roku.

 

Źródło: „Zarys historii ruchu robotniczego w Wielkopolsce”, praca zbiorowa pod redakcją Antoniego Czubińskiego, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1978 r., „Wybuch Powstania Wielkopolskiego w Gnieźnie”, tekst Michała Muraszko na portalu www.piastowskakorona.pl, „Gniezno: zarys dziejów” Jerzego Topolskiego, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1979 r., „Marszałek w Wielkopolsce”, tekst Artura Kijasa na portalu www.onet.pl

wtorek, 20 stycznia 2015

Raz jeszcze o kolejarzach - tym razem w "Tygodniku Ludowym"! [Powstanie Wlkp.]

Po informacjach dotyczących masakry demonstracji kolejarzy 26 kwietnia 1920 roku, które pojawiły się m.in. w "Robotniku" - udało nam się w końcu dotrzeć do relacji z tego wydarzenia w "Tygodniku Ludowym", która została utrwalona na stronie internetowej anarchistów z poznańskiego Rozbratu:

Artykuł "Zbrodnia" zamieszczony w "Tygodniku Ludowym", Poznań, 1920 nr 17,

"Dzień 26 kwietnia pozostanie czarnym dniem na kartach historii naszego miasta, bo oto w dniu tym polała się krew bratnia na ulicach Poznania, serdeczna krew naszych towarzyszy robotników, stających w obronie słusznych swoich praw. Powód zajść i przebieg ich był następujący: Pracownicy kolejowi w Poznaniu, już od szeregu miesięcy domagali słusznie im się należących, bo przez Sejm uchwalonych dodatków drożyźnianych. Zbyt długie przeciąganie tej sprawy wywołało zrozumiałe zniecierpliwienie. Korzystając z bytności ministra kolei Bartna (1) w Poznaniu, udała się w niedzielę 25 kwietnia delegacja kolejarzy do tegoż, przedstawiając swoje żądania, które atoli ze względu na wyżej wspomniany opór naszego dzielnicowego ministerium nie zostały w myśl życzeń robotników uwzględnione. Gdy następnego dnia, tj. w poniedziałek 26 kwietnia rano, ogół pracowników kolejowych o tym się dowiedział, wywołało to jeszcze większe wzburzenie i w rezultacie odruchowo wszyscy pracownicy warsztatowi, a za nimi i w ruchu, porzucili pracę i w manifestacyjnym pochodzie w liczbie około 3000 ludzi udali się przed Zamek, chcąc zadokumentować, że za stawionymi żądaniami stoi twardo cały ogół pracowników.

Pan minister Seyda (2) przyjął delegację, która prosiła go, ażeby wobec wielkiego wzburzenia zebranych na dziedzińcu zamkowym robotników zechciał bodaj z balkonu słów parę do nich przemówić, któremu tę żądaniu atoli p. minister odmówił. Przyrzekł jedynie przyjęcie o godz. 1 w poł[udnie] delegacji, celem wszczęcia na nowo przerwanych wczoraj rokowań.

Tym małym zupełnie ustępstwem zadowolili się na razie robotnicy i udali się z powrotem do warsztatów, postanowiwszy odczekać wyniku pertraktacji, dając tym samym dowód wysokiej subordynacji organizacyjnej i rozważnego traktowania sprawy. Zamówiona przez p. Seydę delegacja atoli wyczekiwała daremnie na przyjęcie, co gdy ogół przez specjalnego posłańca się dowiedział wywołało zrozumiałe rozgoryczenie i spowodowało ponowny pochód pod Zamek. Na tę chwilę, zdaje się, władze wyczekiwały, właśnie wtenczas, bowiem dopiero przyjęto delegację robotniczą i zaczęto z nią pertraktować po to, ażeby żądania robotników przyjąć, ale dopiero wówczas, gdy na ulicy rozległy się pierwsze strzały.
Ponownemu pochodowi kolejarzy przeciwstawił się bowiem tuż przed zamkiem silny oddział policji uzbrojony w karabiny, pod osobistym dowództwem p. prezydenta policji, Rzepeckiego (3), W pewnym momencie, gdy tłum zbyt nacierał, pragnąc się dostać na dziedziniec zamkowy [...] (4)
W pierwszym momencie tłum cofnął się przestraszony i rozproszony, a policja zaczęła zbierać ofiary [...] (4)

Gdy atoli tłum ochłonął z tego pierwszego wrażenia i zaczął przyjmować postawę coraz to groźniejszą, wówczas policja cofnęła się na dziedziniec zamkowy i zamknąwszy bramy, oddzieliła się od tłumu żelaznym ogrodzeniem, idącym wokół zamku. Tłum tymczasem rósł coraz to więcej, a gdy ambulans sanitarny nadjechał po poległych, wówczas kolejarze wzięli jednego z zabitych na mary i zanieśli wśród groźnych okrzyków przed Zamek, skąd następnie ruszyli do miasta, demonstrując po drodze przed prezydium policji, gdzie powybijano szyby. Wskutek powstałego zamętu, a zwłaszcza zupełnego sparaliżowania jakiejkolwiek akcji ze strony policji, większość której uwięzioną po prostu była na dziedzińcu zamkowym, zaczęły naturalnie działać jak zwykle w takich, razach, różne ciemne elementy, tak że sytuacja stawała sit z godziny na godzinę groźniejsza. Wieczorem ogłoszono stan wyjątkowy, wojsko - zachowując się dotąd biernie, uchwyciło sprawę w swoje ręce i zdołało w kilku godzinach sytuację tak opanować, że następnego dnia już do żadnych dalszych wykroczeń nie przyszło. Ogólna liczba zabitych wynosi 7, rannych 10, podług dotychczasowego stwierdzenia.

Taki był mniej więcej przebieg stwierdzenia tych bolesnych wypadków poniedziałkowych. (...)

1) Kazimierz Bartel (1882 - 1941), profesor Politechniki Lwowskiej, polityk, w 1920 r. minister komunikacji.
2) Władysław Seyda (1863 -1939), prawnik, działacz endecji, "byłej Dzielnicy Pruskiej w latach 1919 - 1920.
3) Karol Rzepecki {1865 -1931) działacz endecki, księgarz, publicysta. W okresie tym pełnił obowiązki komisarza policji w Poznaniu (z niemieckiego - prezydent policji). Po zajściach kwietniowych specjalny Trybunał Administracyjny usprawiedliwił postępowanie Rzepeckiego, lecz ogólnie oburzenie było tak wielkie, iż zarówno Rzepecki, jak i minister Seyda musieli opuścić swe stanowiska.
4) Biała plama po konfiskacie.



Źródło: "Masakra demonstracji kolejarzy w Poznaniu - 26 kwietnia 1920 r.", tekst na portalu www.rozbrat.org

wtorek, 30 września 2014

Trudne dzieje "Tygodnika Ludowego"

Podczas gdy w pozostałych częściach Polski socjaliści wydawali z zaangażowaniem pisma "Robotnik" lub "Naprzód", które ułatwiały szerzenie idei wśród chłopów i robotników, w Wielkopolsce "Tygodnik Ludowy" wychodził dość krótko, a jego wydawanie było utrudniane:

"Pismo to wychodziło od 1 IX 1919 r. do końca czerwca 1921 r. Drukowano je najpierw u Alfreda Boenscha w Gnieźnie, a od marca 1920 r. w drukarni własnej przy ul. Zamkowej 7 w Poznaniu w nakładzie 2500-3000 egzemplarzy. W roku 1919 redakcja mieściła się w lokalu partyjnym przy ul. Zielonej 5, a od 1920 r. przy ul. Zamkowej 7. Ekspozyturę pisma w Gnieźnie od samego założenia zlokalizowano u Stanisława Wierbińskiego przy ul. Krzywe Koło 50. Według sprawozdania redaktora, druku pisma socjalistycznego nie chciała się podjąć żadna drukarnia w Poznaniu. Kiedy zaś przystał na to Boensch i zaczął je drukować w Gnieźnie, tak długo bojkotowano go i stosowano przeciw niemu różne szykany, aż wypowiedział umowę. Do końca marca 1920 r. wytoczono pismu trzy procesy prasowe. Zmierzając do zlikwidowania "Tygodnika Ludowego" władze powołały zecera do wojska, zabierając go pod karabinem prosto z drukarni".

Kolegium redakcyjne "Tygodnika Ludowego", organu PPS na Wielkopolskę i Pomorze

Źródło: "Zarys historii ruchu robotniczego w Wielkopolsce", praca zbiorowa pod redakcją Antoniego Czubińskiego. Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1978 r., s. 130.