Strony

wtorek, 30 września 2014

Trudne dzieje "Tygodnika Ludowego"

Podczas gdy w pozostałych częściach Polski socjaliści wydawali z zaangażowaniem pisma "Robotnik" lub "Naprzód", które ułatwiały szerzenie idei wśród chłopów i robotników, w Wielkopolsce "Tygodnik Ludowy" wychodził dość krótko, a jego wydawanie było utrudniane:

"Pismo to wychodziło od 1 IX 1919 r. do końca czerwca 1921 r. Drukowano je najpierw u Alfreda Boenscha w Gnieźnie, a od marca 1920 r. w drukarni własnej przy ul. Zamkowej 7 w Poznaniu w nakładzie 2500-3000 egzemplarzy. W roku 1919 redakcja mieściła się w lokalu partyjnym przy ul. Zielonej 5, a od 1920 r. przy ul. Zamkowej 7. Ekspozyturę pisma w Gnieźnie od samego założenia zlokalizowano u Stanisława Wierbińskiego przy ul. Krzywe Koło 50. Według sprawozdania redaktora, druku pisma socjalistycznego nie chciała się podjąć żadna drukarnia w Poznaniu. Kiedy zaś przystał na to Boensch i zaczął je drukować w Gnieźnie, tak długo bojkotowano go i stosowano przeciw niemu różne szykany, aż wypowiedział umowę. Do końca marca 1920 r. wytoczono pismu trzy procesy prasowe. Zmierzając do zlikwidowania "Tygodnika Ludowego" władze powołały zecera do wojska, zabierając go pod karabinem prosto z drukarni".

Kolegium redakcyjne "Tygodnika Ludowego", organu PPS na Wielkopolskę i Pomorze

Źródło: "Zarys historii ruchu robotniczego w Wielkopolsce", praca zbiorowa pod redakcją Antoniego Czubińskiego. Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1978 r., s. 130.

wtorek, 16 września 2014

Marszałek w Wielkopolsce

Wiedza o tym, że Józef Piłsudski nie był zbyt pozytywnie odbierany w Wielkopolsce po odzyskaniu przez Polskę niepodległości jest dość powszechna. Nie znaczy to jednak, że nie próbował on zmienić tego stanu rzeczy oraz nie odwiedzał tego regionu. I chociaż po 1918 roku nie był też socjalistą, a swoich dawnych kolegów z PPS zaczynał traktować instrumentalnie, to wielu ciągle z postacią Naczelnika wiązało polityczne nadzieje. Tak było m.in. ze Stanisławem Wierbińskim, wieloletnim przywódcą PPS w Gnieźnie, chociaż nie brakowało także zdecydowanych demonstracji:


"Dużym wydarzeniem po odzyskaniu przez Wielkopolskę niepodległości był parogodzinny pobyt Piłsudskiego w Gnieźnie, dawnej stolicy Polski 27 października 1919 roku. Z dworca kolejowego, w obecności licznie zgromadzonych mieszkańców miasta, Naczelnik udał się na rynek. Jechał powozem zaprzężonym w sześć karych ogierów, w towarzystwie prymasa Edmunda Dalbora, starosty gnieźnieńskiego Zygmunta Kittla i adiutanta Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego. Z Rynku, po powitaniu przez burmistrza Pawła Kępkę i przywódcę gnieźnieńskiej PPS Stanisława Wierbińskiego, gość przeszedł pieszo do katedry, gdzie modlił się przy trumnie Świętego Wojciecha. Po obejrzeniu pamiątek zgromadzonych w świątyni został zaproszony przez prymasa do jego pałacu. Uroczysty charakter wizyty zaburzyła manifestacja działaczy socjalistycznych domagających się zniesienia Ministerstwa byłej Dzielnicy Pruskiej, a także nacjonalizacji lasów i kopalni. Wieczorem Piłsudski powrócił pociągiem do Poznania.
W latach dwudziestych radni miasta Gniezna dwukrotnie (w 1923 i 1926 roku) występowali z wnioskiem o nadanie Piłsudskiemu honorowego obywatelstwa miasta. Postawa przedstawicieli endecji, którzy mieli w Radzie większość, spowodowała, że wnioski zostały odrzucone."

Źródło: "Marszałek w Wielkopolsce", tekst Artura Kijasa opublikowany na portalu www.onet.pl

poniedziałek, 15 września 2014

Echa Rewolucji z 1905 roku w Gnieźnie

Okazuje się, że Rewolucja, która wybuchła w imperium rosyjskim, a tym samym w Królestwie Polskim i w Łodzi w 1905 roku i była pierwszą walką o niepodległość, która przekroczyła podziały klasowe oraz stała się zrywem mającym poprawić warunki ekonomiczne i życie nieuprzywilejowanej większości społeczeństwa czyli robotników i chłopów - miała swoje odbicie także w grodzie Lecha:

"Największe rozmiary przybrał strajk powszechny w Gnieźnie, który objął ponad 1000 robotników kilkudziesięciu zakładów pracy. Trwał on od 8 do 15 maja 1905 roku. Do strajku doszło na tle ekonomicznym, niemniej istotną rolę odegrały tu informacje o walkach robotniczych po drugiej stronie kordonu granicznego - w Królestwie Polskim. Miejscowa organizacja PPS z.p., ze Stanisławem Wierbińskim na czele, okazała się zbyt słaba, by przejąć kierownictwo akcji strajkowej. Kierował nią ugodowy PZZ, którego przywódcy doprowadzili do jej przerwania. 80 robotników wydalono z pracy za udział w strajku, część uzyskała nieznaczną podwyżkę zarobków, a pozostali musieli powrócić do pracy na starych warunkach. Coraz częściej obok podwyżki zarobków domagano się uregulowania czasu pracy, wysuwano też hasła solidarnościowe."

Źródło: "Zarys historii ruchu robotniczego w Wielkopolsce", praca zbiorowa pod redakcją Antoniego Czubińskiego. Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1978 r., s. 100-101.