Strony

czwartek, 28 maja 2015

W trosce o zdrowie mieszkańców

Okazuje się, że gnieźnieńscy socjaliści stawali nie tylko w obronie robotników i o ich sprawy walczyli, lecz także każdego mieszkańca, któremu źle się działo. O złych warunkach sanitarnych i zdrowotnych w Gnieźnie pisze bowiem m.in. Jerzy Topolski w swojej książce i wskazuje na ciężkie warunki życia pod koniec lat 20. i na początku 30. XX wieku. Jednak w swym opisie zaznacza jednocześnie, że miasto Gniezno starało się poprawiać ówczesną opiekę zdrowotną dla ludności, a jako przykład zaangażowania w tę sferę społeczników - przedstawia zdjęcie radnych PPS, którzy w latach 1924-28 działali w Powiatowej Kasie Chorych. Poniżej fragment dotyczący złych warunków życia i ich poprawy oraz zdjęcie wspomnianych radnych, którzy niestety nie zostali podpisani z imienia i nazwiska:

"Wysoki stan zagęszczenia izb mieszkalnych sprzyjał rozwojowi chorób społecznych, którym ulegały najłatwiej liczne rzesze rodzin bezrobotnych. Ciemne i brudne mieszkania, niedostateczne odżywienie oraz brak odpowiedniej odzieży - wszystko to stwarzało dogodne warunki dla rozwoju i rozprzestrzeniania się chorób, zwłaszcza zakaźnych. Trzeba stwierdzić jednak, że gmina miasta Gniezna pojmowała sumiennie swe obowiązki w zakresie zdrowia publicznego."


Źródło: "Gniezno: zarys dziejów" Jerzy Topolski, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1979 r., s. 630.

środa, 20 maja 2015

I prawicowy "Kurier Poznański" o tragedii kolejarzy... [Powstanie Wlkp.]

O tym jak 26 kwietnia 1920 roku został krwawo stłumiony przez endeckie władze Poznania protest kolejarzy - pisaliśmy już we wcześniejszej jak i starszych notkach. Głos na temat tego wydarzenia zabierali jednak ówcześni jak i obecni przedstawiciele "lewej" lub po prostu robotniczej strony. Jednak tym razem pokazujemy jak pisał o tamtym wydarzeniu ukazujący się wtedy i sprzyjający z endecją oraz klasami posiadającymi "Kurier Poznański". W artykule pt. "Wobec zajść wczorajszych" zatem przeczytać m.in. możemy:

Najpierw ze smutkiem i ubolewaniem oraz wyparciem jakiegokolwiek zrywu:
"Wypadki wczorajsze bólem i wstydem napełnić muszą serca każdego Polaka. Zachodzą wszędzie konflikty ciężkie, zachodzą sytuacje trudne w których lada iskra wywołać może starcia żywiołowe, tragiczne. Ale to co się wczoraj działo, nie miało zaprawdę w sobie nic z wielkości żywiołowej, nic z tragedii nieuniknionej."

Następnie opisując o co poszło, lecz z usprawiedliwieniem działań endeckich władz Ministerstwa b. zaboru pruskiego:
"Jest faktem, że sprawa rozpoczęła się od żądań zarobkowych robotników w warsztatach kolejowych, żądań, które najmniejszego nie dawały powodu do jakiegoś ostrego zatargu. Chodziło po prostu o wyrównanie poborów tutejszych z normami uchwalonymi przez Sejm dla Królestwa i Małopolski. Ministerstwo b. zaboru pruskiego nie miało żadnego powodu przeciwstawiać się zasadniczo tym żądaniom".

Dalej, poszukując "podżegaczy i aranżerów" w kolejarskim pragnieniu godnego życia oraz wypłaty i tak głodowych pensji:
"Ale zakulisowi aranżerowie nie dali sprawy za wygraną. Mimo wyraźnego warunku stawionego przez ministra delegacji, aby robotnicy powrócili natychmiast do pracy - wówczas władze ze strajku samowolnego żadnych nie wyciągną konsekwencji - agitatorzy obałamucili znaczną część pracowników na wiecach doraźnie zwołanych, nie pozwolili im wrócić do zajęć, lecz po południu znowu - tym razem w zorganizowanym pochodzie, zaprowadzili ich ku zamkowi."

I wreszcie usprawiedliwiając strzały policji:
"Policja zapewnia, że komendy do strzelania nie dawano, że pierwsze strzały padły z tłumów, że następnie policjanci dali dwie salwy w powietrze, a wreszcie dwóch z nich czując się zagrożonymi strzeliło do manifestantów. Dwa trupy i kilku rannych pozostało na placu jako ofiary smutnego zajścia."

A także wszystko bardzo subiektywnie i z wyłożeniem własnej ideologii, podsumowując:
"Kiedy polała się krew, prowokatorzy mieli już tłum w swym ręku. Rozpoczął się ohydny pochód z trupem jako podburzającym symbolem przez miasto, rozpoczęło się wybijanie szyb w gmachu policji, wreszcie w kilku punktach doszło do strzelaniny. Wówczas ogłoszono stan wyjątkowy. Spokój szybko został przywrócony. Mamy niezłomną nadzieję, po krótkim oszołomieniu, zdrowy instynkt samozachowawczy narodu znów weźmie górę."


Źródło: "Wobec zajść wczorajszych", cały artykuł w "Kurier Poznański", nr 98 z 28 kwietnia 1920 roku, s.1.