Strony

czwartek, 25 grudnia 2014

Krwawe stłumienie strajku kolejarzy 26 kwietnia 1920 roku [Powstanie Wlkp.]

Jako, że mamy grudzień - miesiąc wybuchu Powstania Wielkopolskiego, które wzniecone zostało 96 lat temu 27 grudnia 1918 roku i okazało się zrywem niepodległościowym zakończonym sukcesem - publikować będziemy nawiązujące do tego wydarzenia bezpośrednio i pośrednio fakty. Czasem takie, które pojawiły się po kilku latach i związane były z władzą klas posiadających (m.in. więksi i mniejsi właściciele, kupcy oraz ziemiaństwo), które wykorzystały ten ludowy zryw wszystkich grup dla własnych interesów, nie licząc się przy tym z wiejskim i miejskim proletariatem.

Tak było choćby w przypadku przywołanego strajku do którego nawiązuje w swej publikacji Jarosław Urbański podkreślając jego ekonomiczny charakter:

"Pierwsze walki robotnicze wybuchały jeszcze w okresie powstania, jak np. strajk pracowników drukarni i introligatorni oraz szklarzy w Poznaniu czy pracowników rolnych. Decydującym momentem były jednak wypadki do jakich doszło 26 kwietnia 1920 roku pod poznańskim Zamkiem, kiedy do  protestujących kolejarzy policja otworzyła ogień - zginęło 9 demonstrantów, wielu zostało rannych. Bezpośrednią przyczyną protestu były rosnące ceny. Sejm w Warszawie zadecydował pod koniec stycznia 1920 r. o przyznaniu kolejarzom tzw. dodatku drożyźnianego. Ustalenia tego nie chciały respektować władze Ministerstwa b. Dzielnicy Pruskiej, zdominowanego przez endecję (ministrem był Władysław Seyda). Korzystając z okazji wizyty ministra kolei, poznańscy kolejarze rano zjawili się pod siedzibą władz, żądając wypłaty dodatku. Obiecano im, że problem zostanie rozstrzygnięty do końca dnia. Kiedy informacja zwrotna nie nadchodziła, po pracy zjawili się w sile ok. 3 tys. osób pod Zamkiem, gdzie policja bez ostrzeżenia, na rozkaz endecji (ściślej Karola Rzepeckiego, członka Towarzystwa Narodowo-Demokratycznego), otworzyła ogień".

Natomiast na portalu historycznym histmag.org w tekście Pawła Rzewuskiego, możemy przeczytać, że krwawe rozpędzenie strajku kolejarzy budziło pewne wątpliwości jeśli chodzi o inicjatorów i rzeczywisty cel wystąpienia wśród ówczesnej prasy, nawet socjalistycznego "Robotnika":

"„Robotnik” pisał o krwawej masakrze pełnej znaków zapytania, chociaż i on wskazywał na niejasne zaangażowanie komunistów. Niemniej zdaniem organu prasowego PPS cała wina spoczywała na policji, która otworzyła ogień do protestujących pomimo ukończonych już pertraktacji. Odpowiedzialnym za masakrę miał być Karol Rzepecki, naczelnik policji wywodzący się ze środowiska narodowego".
  

Źródła: "Rewolucja, Powstanie Wielkopolskie i endecki marsz po władzę", tekst Jarosława Urbańskiego na portalu www.rozbrat.org, "Kwiecień 1920 roku: masakra kolejarzy w Poznaniu", tekst Pawła Rzewuskiego na portalu www.histmag.org



wtorek, 2 grudnia 2014

"Gościnne występy" w Inowrocławiu, czyli siła gnieźnieńskiej PPS

O tym, że Polska Partia Socjalistyczna działała w Gnieźnie pod przywództwem Stanisława Wierbińskiego już od początku XX wieku, informowaliśmy kilkakrotnie. Jednak o tym, że było to doprawdy prężne działanie, udało nam się dodatkowo dowiedzieć z lektury "Dziejów Inowrocławia". Autorzy tej publikacji bowiem odnotowują, że inowrocławski Robotniczy Związek Samokształceniowy w 1901 roku pozostawał pod wpływem PPS zaboru pruskiego i na swoich zebraniach gościł m.in. Wierbińskiego:

"Zebraniom starano się zapewnić wysoki poziom. Zapraszano więc głównie prelegentów z zewnątrz, czołowych działaczy PPS z.p. jak Józefa Biniszkiewicza z Berlina, Stanisława Wierbińskiego z Gniezna, Wojciecha Śremskiego z Poznania, Jerzego Hasse i Esterę Golde-Stróżecką, oboje z Katowic. Zebrania organizowane przez Robotniczy Związek Samokształceniowy miały dwojaki charakter. Część z nich przeznaczona była wyłącznie dla członków i zwykle brało w nich udział około 40 osób, inne zaś, zwoływane w formie otwartych wieców, cieszyły się dużą frekwencją. Wahała się ona od 100 do 600 osób".

Źródło: "Dzieje Inowrocławia" praca zbiorowa pod redakcją Mariana Biskupa, tom I, Warszawa, Poznań, Toruń, Państwowe Wydawnictwo Naukowe 1978, s. 384.


piątek, 7 listopada 2014

Deklaracja programowa Klubu radnych PPS

Po wygranych wyborach samorządowych w Gnieźnie przez sporą grupę reprezentantów PPS-u, na pierwszym posiedzeniu Rady Miasta 7 stycznia 1926 roku, Klub radnych tego ugrupowania przedstawił swoją deklarację programową. Oto jej fragment:

"Wchodzimy do Rady Miejskiej jako przedstawiciele Polskiego Socjalistycznego Proletariatu. Jesteśmy jednym z oddziałów wielkiej armii robotniczej, która rozpoczyna dzisiaj zwycięski atak na kapitalizm. Czujemy się ściśle związani z całokształtem walki wyzwoleńczej o Socjalizm. Towarzysze nasi prowadzą ją w zakresie politycznym w Sejmie i Senacie, nam zaś przypada w udziale dziedzina życia samorządowego".

Dalej deklaracja ta określała cele i zadania Klubu PPS, które nawiązywały do ustaw samorządowych z okresu rządu Jędrzeja Moraczewskiego i wyrażała także: wotum nieufności do ówczesnego magistratu i walkę o jego demokratyzację, reformę podatków na korzyść świata pracy, budowanie tanich mieszkań, poparcie dla spółdzielczości, upowszechnianie oświaty, robót publicznych i opieki społecznej. Natomiast na końcu stwierdzała:

"Nawet najlepiej pracująca Rada Miejska nie zdoła usunąć bolączek i nędzy trapiącej masy robotnicze. Bolączki te są ściśle związane z faktem istnienia ustroju kapitalistycznego i zostaną pogrzebane z chwilą pogrzebania kapitalizmu i zbudowania socjalizmu".

Źródło: "Gniezno: zarys dziejów" Jerzego Topolskiego, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1979 r., s. 643.


wtorek, 4 listopada 2014

Jędrzej Moraczewski, cz.2

Jako, że ten miesiąc zaczyna się od prezentacji sylwetek różnych postaci, poniżej zamieszczamy drugą część biografii Jędrzeja Moraczewskiego:

"Jako zaufany człowiek Piłsudskiego, został wezwany do I Brygady. Szybko otrzymał stopień porucznika. Marszałek widział go jednak w roli polityka. Moraczewski stał się jego przedstawicielem w Naczelnym Komitecie Narodowym.
Wziął udział w walkach na linii Styru i Stochodu. Po aresztowaniu Piłsudskiego, Moraczewski został jednym z liderów tzw. Konwentu A – tajnego zrzeszenia „piłsudczyków” z różnych środowisk. Był też kierownikiem politycznym Polskiej Organizacji Wojskowej. Zajmował stanowisko konsekwentnie antyrosyjskie. Stopniowo coraz mocniej akcentował opcję pełnej samodzielności, wbrew Niemcom i Austriakom, czym naraził się części środowiska Marszałka i wielu kolegom z PPSD.
W Galicji i Kongresówce prowadził setki spotkań w środowiskach chłopskich, robotniczych i inteligenckich. Uważał, że głównym atutem w staraniach o niepodległość powinna być silna armia oraz masowe wystąpienia społeczne. Moraczewski po pierwsze był wierny przekonaniom socjalistycznym. Po drugie, rewolucja w Rosji skłoniła go do wniosku, że jedyną alternatywą wobec zamordyzmu i rozlewu krwi są daleko posunięte reformy. W 1918 r. w odezwie do Legionistów pisał: „Polska Niepodległa musi /.../ dać chłopom ziemię, robotnikom warsztat pracy, inteligencji możność utrzymania. Musi złamać ustrój kapitalistyczny, zdusić lichwę i wyzysk klasy nad klasą. Wtedy /.../ pryśnie fałsz, że Polska to powrót pańszczyzny. Zatriumfuje prawda, że Polska to wolność polityczna, równość społeczna i braterstwo wyzwolonych ludów”.


W tzw. rządzie lubelskim został ministrem komunikacji. Z ramienia rządu prowadził akcje przejmowania władzy w Galicji. Gdy Piłsudski wrócił z Magdeburga, na jego prośbę Moraczewski stanął na czele pierwszego rządu Polski.
Na posiedzeniu Rady Ministrów premier mówił: „Polityka społeczna rządu iść musi po linii reform Zachodu, a nie Wschodu, skąd grozi chaos – z nią wiążą się finansowe wymogi, lecz idącej fali reform przeciwstawić się rząd nie może”. 8-godzinny dzień pracy, dekret o walce z paskarstwem, dekret o ochronie lokatorów – były odważnymi decyzjami prospołecznymi. Uderzały też w wymierne interesy zamożnych kręgów społeczeństwa. Moraczewski pisał: „Cały aparat prasowy puszczono w ruch. Szlachta, ziemiaństwo, przemysłowcy, kapitaliści opodatkowali się nawet wysoko, by tylko zwalić nowy gabinet. /.../ uderzyła na niego /.../ z całą furią endecja”. Ale nie byli to jedyni przeciwnicy: „SDKPiL, PPS-Lewica, Bund, Poalej Syjon, dążąc do przewrotu dla urzeczywistnienia dyktatury proletariatu przy pomocy sowietów, rzuciły się z całą wściekłością na rząd ludowy”.

W pierwszych wyborach został posłem, objął funkcję wiceszefa klubu socjalistów oraz wicemarszałka Sejmu. Był też prezesem honorowym Związku Zawodowego Kolejarzy. W Polskiej Partii Socjalistycznej należał do frakcji „prawicowej”, jako jeden ze zwolenników Piłsudskiego. Mimo to miał radykalne poglądy. Opowiadał się za upaństwowieniem kopalń, hut i przemysłu naftowego. Przekonywał, że państwo powinno aktywnie działać w gospodarce – budować fabryki i przejmować zadłużone zakłady. Zamiast Senatu proponował powołanie Izby Pracy (przemysłowcy, związki zawodowe itp.). Rolę armii miała przejąć wzorowana na Szwajcarii milicja ludowa, aby w trakcie strajków czy demonstracji nie używano wojska do ich tłumienia. Te postulaty nie przeszkadzały stać na stanowisku patriotycznym – w kwestii Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego przekonywał, że „z utratą tej wielkiej liczby naszych obywateli i ziem czysto polskich nie pogodzimy się nigdy”.
W obliczu najazdu bolszewickiego, zgłosił się na ochotnika do wojska. Brał udział w działaniach pod Włocławkiem. „Z grupy saperów, która /.../ powstrzymała /.../ natarcie bolszewickie /.../ wyróżnił się Moraczewski Jędrzej, który swym zachowaniem pełnym odwagi i poświęcenia dodawał otuchy /.../ żołnierzom” – napisano w rozkazie dziennym. Otrzymał order Virtuti Militari V klasy oraz Krzyż Walecznych. Jego najstarszy syn – Kazimierz, zginął w tej wojnie jako 16-letni ochotnik."


Źródło: Fragment życiorysu Jędrzeja Moraczewskiego pochodzi z tekstu Remigiusza Okraski zamieszczonego na stronie internetowej Polskiego Radia


  

poniedziałek, 3 listopada 2014

Stanisław Wierbiński i Franciszek Chojecki

Stanisław Wierbiński już kilkakrotnie pojawił się jako bohater tego bloga. Jednak o tym gnieźnieńskim i niezwykle aktywnym działaczu socjalistycznym, w sumie do tej pory niewiele wiadomo. Poza kilkoma, w tym cytowanymi, wzmiankami z dostępnych źródeł, powiedzieć dziś możemy, że ten człowiek:
- był aktywny już w 1905 roku na fali Rewolucji w Królestwie Polskim i Łodzi oraz próbował zorganizować akcję strajkową w Gnieźnie, gdzie odmówiło pracy ponad 1000 robotników z kilkudziesięciu zakładów pracy.
- reprezentował PPS zaboru pruskiego, natomiast po odzyskaniu niepodległości dostał się do Komitetu Wykonawczego PPS na województwa poznańskie i pomorskie, a potem do Rady Naczelnej partii.
- walczył w Powstaniu Wielkopolskim czyli brał udział m.in. w zajęciu gnieźnieńskich koszar, gdzie stacjonowali Niemcy oraz był wiceprzewodniczącym powstałej wtedy Rady Robotniczej.
- był tokarzem i mieszkał przy ul. Krzywe Koło w Gnieźnie oraz to u niego w mieszkaniu był składowany w latach 1919-21 "Tygodnik Ludowy".
- w październiku 1919 roku wraz z innymi lokalnymi działaczami, także prawicowymi, witał marszałka Józefa Piłsudskiego w grodzie Lecha.
- zmarł w 1922 roku.

Natomiast kolejną ważną postacią dla gnieźnieńskiej lewicy był Franciszek Chojecki. Człowiek wymieniony jak do tej pory w jednym opracowaniu historycznym, ale za to którego istnienie i zaangażowanie potwierdza jego prawnuk Andrzej Krasa oraz wnuczka Barbara Krasa. Zatem dzisiaj wiemy, że:
- przyszedł on na świat dokładnie 27 grudnia 1898 roku, a zmarł 12 lutego 1962r.
- także walczył w Powstaniu Wielkopolskim.
- z zawodu był kolejarzem i należał do Związku Zawodowego Kolejarzy przy PPS.
- po wygranych wyborach samorządowych pod koniec 1925 roku przez lewicowe ugrupowania (m.in. PPS, Obóz Pracy czy tzw. grupę Stefana Żaka o którym jeszcze napiszemy), został wiceprzewodniczącym Rady Miasta Gniezna, przez co wszedł do historii jako jeden z pierwszych PPS-owców w prezydium RM.
- po przewrocie majowym w 1926 roku, gnieźnieńskie klasy posiadające postanowiły pozbawić władzy członków PPS w Radzie Miasta, co wkrótce im się udało. Jednak Chojecki pozostał radnym o czym świadczy choćby późniejsze zaproszenie go na raut przez Prezydenta Gniezna w 1928 roku.
- kiedy zaczęła się II wojna światowa to został powołany do wojska i służył od 1 do 21 września 1939 roku, czyli do czasu kapitulacji Warszawy.

Franciszek Chojecki

Źródła: "Zarys historii ruchu robotniczego w Wielkopolsce", praca zbiorowa pod redakcją Antoniego Czubińskiego, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1978 r., „Wybuch Powstania Wielkopolskiego w Gnieźnie”, tekst Michała Muraszko na portalu www.piastowskakorona.pl, "Gniezno: zarys dziejów" Jerzego Topolskiego, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1979 r., "Marszałek w Wielkopolsce", tekst Artura Kijasa na portalu www.onet.pl, Archiwum prywatne Barbary Krasy.

wtorek, 30 września 2014

Trudne dzieje "Tygodnika Ludowego"

Podczas gdy w pozostałych częściach Polski socjaliści wydawali z zaangażowaniem pisma "Robotnik" lub "Naprzód", które ułatwiały szerzenie idei wśród chłopów i robotników, w Wielkopolsce "Tygodnik Ludowy" wychodził dość krótko, a jego wydawanie było utrudniane:

"Pismo to wychodziło od 1 IX 1919 r. do końca czerwca 1921 r. Drukowano je najpierw u Alfreda Boenscha w Gnieźnie, a od marca 1920 r. w drukarni własnej przy ul. Zamkowej 7 w Poznaniu w nakładzie 2500-3000 egzemplarzy. W roku 1919 redakcja mieściła się w lokalu partyjnym przy ul. Zielonej 5, a od 1920 r. przy ul. Zamkowej 7. Ekspozyturę pisma w Gnieźnie od samego założenia zlokalizowano u Stanisława Wierbińskiego przy ul. Krzywe Koło 50. Według sprawozdania redaktora, druku pisma socjalistycznego nie chciała się podjąć żadna drukarnia w Poznaniu. Kiedy zaś przystał na to Boensch i zaczął je drukować w Gnieźnie, tak długo bojkotowano go i stosowano przeciw niemu różne szykany, aż wypowiedział umowę. Do końca marca 1920 r. wytoczono pismu trzy procesy prasowe. Zmierzając do zlikwidowania "Tygodnika Ludowego" władze powołały zecera do wojska, zabierając go pod karabinem prosto z drukarni".

Kolegium redakcyjne "Tygodnika Ludowego", organu PPS na Wielkopolskę i Pomorze

Źródło: "Zarys historii ruchu robotniczego w Wielkopolsce", praca zbiorowa pod redakcją Antoniego Czubińskiego. Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1978 r., s. 130.

wtorek, 16 września 2014

Marszałek w Wielkopolsce

Wiedza o tym, że Józef Piłsudski nie był zbyt pozytywnie odbierany w Wielkopolsce po odzyskaniu przez Polskę niepodległości jest dość powszechna. Nie znaczy to jednak, że nie próbował on zmienić tego stanu rzeczy oraz nie odwiedzał tego regionu. I chociaż po 1918 roku nie był też socjalistą, a swoich dawnych kolegów z PPS zaczynał traktować instrumentalnie, to wielu ciągle z postacią Naczelnika wiązało polityczne nadzieje. Tak było m.in. ze Stanisławem Wierbińskim, wieloletnim przywódcą PPS w Gnieźnie, chociaż nie brakowało także zdecydowanych demonstracji:


"Dużym wydarzeniem po odzyskaniu przez Wielkopolskę niepodległości był parogodzinny pobyt Piłsudskiego w Gnieźnie, dawnej stolicy Polski 27 października 1919 roku. Z dworca kolejowego, w obecności licznie zgromadzonych mieszkańców miasta, Naczelnik udał się na rynek. Jechał powozem zaprzężonym w sześć karych ogierów, w towarzystwie prymasa Edmunda Dalbora, starosty gnieźnieńskiego Zygmunta Kittla i adiutanta Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego. Z Rynku, po powitaniu przez burmistrza Pawła Kępkę i przywódcę gnieźnieńskiej PPS Stanisława Wierbińskiego, gość przeszedł pieszo do katedry, gdzie modlił się przy trumnie Świętego Wojciecha. Po obejrzeniu pamiątek zgromadzonych w świątyni został zaproszony przez prymasa do jego pałacu. Uroczysty charakter wizyty zaburzyła manifestacja działaczy socjalistycznych domagających się zniesienia Ministerstwa byłej Dzielnicy Pruskiej, a także nacjonalizacji lasów i kopalni. Wieczorem Piłsudski powrócił pociągiem do Poznania.
W latach dwudziestych radni miasta Gniezna dwukrotnie (w 1923 i 1926 roku) występowali z wnioskiem o nadanie Piłsudskiemu honorowego obywatelstwa miasta. Postawa przedstawicieli endecji, którzy mieli w Radzie większość, spowodowała, że wnioski zostały odrzucone."

Źródło: "Marszałek w Wielkopolsce", tekst Artura Kijasa opublikowany na portalu www.onet.pl

poniedziałek, 15 września 2014

Echa Rewolucji z 1905 roku w Gnieźnie

Okazuje się, że Rewolucja, która wybuchła w imperium rosyjskim, a tym samym w Królestwie Polskim i w Łodzi w 1905 roku i była pierwszą walką o niepodległość, która przekroczyła podziały klasowe oraz stała się zrywem mającym poprawić warunki ekonomiczne i życie nieuprzywilejowanej większości społeczeństwa czyli robotników i chłopów - miała swoje odbicie także w grodzie Lecha:

"Największe rozmiary przybrał strajk powszechny w Gnieźnie, który objął ponad 1000 robotników kilkudziesięciu zakładów pracy. Trwał on od 8 do 15 maja 1905 roku. Do strajku doszło na tle ekonomicznym, niemniej istotną rolę odegrały tu informacje o walkach robotniczych po drugiej stronie kordonu granicznego - w Królestwie Polskim. Miejscowa organizacja PPS z.p., ze Stanisławem Wierbińskim na czele, okazała się zbyt słaba, by przejąć kierownictwo akcji strajkowej. Kierował nią ugodowy PZZ, którego przywódcy doprowadzili do jej przerwania. 80 robotników wydalono z pracy za udział w strajku, część uzyskała nieznaczną podwyżkę zarobków, a pozostali musieli powrócić do pracy na starych warunkach. Coraz częściej obok podwyżki zarobków domagano się uregulowania czasu pracy, wysuwano też hasła solidarnościowe."

Źródło: "Zarys historii ruchu robotniczego w Wielkopolsce", praca zbiorowa pod redakcją Antoniego Czubińskiego. Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1978 r., s. 100-101.


czwartek, 21 sierpnia 2014

Jędrzej Moraczewski, cz.1

Niewielu z nas wie, że dzięki temu człowiekowi, a raczej rządowi, który utworzył 17 listopada 1918 roku w niepodległej już Rzeczpospolitej (jako drugi premier po Ignacym Daszyńskim i jego kilkudniowym "rządzie lubelskim"), zostało wprowadzone: powszechne prawo wyborcze obejmujące także kobiety (jedno z pierwszych w Europie!), 8-godzinny dzień pracy, została zagwarantowana legalność związków zawodowych i prawo do strajku, pojawiła się inspekcja pracy, a także ubezpieczenia chorobowe!
Jednak co ważne, Jędrzej Moraczewski pochodził także z okolic Gniezna, więc mamy się zatem kim szczycić. Poniżej pierwsza część jego bogatego życiorysu:

"Urodził się 13 stycznia 1870 r. w Trzemesznie w Wielkopolsce. Jego ojciec był inżynierem kolejnictwa i urzędnikiem pruskim, lecz wziął udział w powstaniu styczniowym w oddziale Langiewicza. Rodzina często zmieniała miejsce zamieszkania. Pleszew, Bydgoszcz, później Kraków, a w końcu Lwów. Tam Jędrzej ukończył gimnazjum i rozpoczął studia na politechnice.
Działał w Bratniej Pomocy, współtworzył tajną grupę samokształceniowo-niepodległościową. Zorganizował strajk w obronie kolegi relegowanego za działalność socjalistyczną. Początkowo niechętny socjalizmowi, stopniowo przekonywał się do niego. Moraczewski uważał, że niepodległość Polski można wywalczyć tylko z pomocą ludu (chłopów i robotników) jako najliczniejszej warstwy. Żeby ich pozyskać do współpracy, trzeba zaoferować rozwiązanie problemów socjalnych.
W 1893 r. wstąpił do Galicyjskiej Partii Socjaldemokratycznej. Odsłużył wojsko jako „jednoroczny ochotnik”, ukończył studia, poślubił narzeczoną Zofię. Działał w Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, ale przede wszystkim rozpoczął karierę zawodową przy budowie linii kolejowych.
Zetknięcie z wyzyskiem pracowników i ich nędzą dodało jego poglądom wymiar etyczny. Z racji kariery zawodowej – trafił aż na Bałkany – działał jednak w partii niejako zaocznie. Był ofiarodawcą najwyższej dotacji na przekształcenie socjalistycznego tygodnika „Naprzód” w dziennik. Otrzymany przezeń paszport posłużył Józefowi Piłsudskiemu w słynnej wizycie w Japonii.

Wkrótce zaproponowano mu start w wyborach do Rady Państwa – parlamentu austriackiego. Wahał się, bo ryzykował karierę zawodową. „Jako poseł mogłem /.../ więcej zdziałać dla /.../ klasy pracującej niż jako /.../ inżynier” – ten argument przeważył szalę. W maju 1907 r. został wybrany posłem w okręgu Stryj.
W parlamencie zabiegał o lepsze warunki działania związków zawodowych, pomoc dla najuboższych, przestrzeganie praw pracowniczych. Dzięki jego wysiłkom poprawiono warunki pracy na kolei i w kopalniach soli. Wybrany na kolejną kadencję, prowadził też kampanię na rzecz zwiększenia zarobków niższych urzędników.
Aktywny był również poza parlamentem. Zakładał związki zawodowe, osiągając wiele sukcesów na tym polu. W 1905 r. współtworzył w Stryju spółdzielnię piekarską, doprowadził do zjednoczenia regionalnych spółdzielni spożywców. Organizował dla robotników odczyty, zajęcia kształceniowe, teatr amatorski.
Nie tracił z oczu kwestii niepodległości. Gdy wybuchła wojna, należał do „prowojennej” frakcji w PPSD, domagając się dużych nakładów na walkę z Rosją. Aktywnie włączył się w tworzenie oddziałów strzeleckich i zbiórkę funduszy na polskie wojsko".
  
Źródło: Fragment życiorysu Jędrzeja Moraczewskiego pochodzi z tekstu Remigiusza Okraski zamieszczonego na stronie internetowej Polskiego Radia


środa, 20 sierpnia 2014

Kim jesteśmy i co nam chodzi?

Witamy!

Alter Gniezno - to alternatywna, a raczej mniej znana historia Gniezna z początku XX wieku (głównie dwudziestolecia międzywojennego) i nie tylko. Narracja odmienna od tej powszechnie kojarzonej i konserwatywnej czyli utrwalanej często przez charakterystykę zaboru pruskiego, który był na terenie Wielkopolski.
To zatem opowieść o lokalnych przedstawicielach postępowej i demokratycznej myśli społecznej - socjalistach, a nawet anarchistach czy sympatykach lewicowych przekonań oraz samych ideach. Na poniższym blogu więc będziemy przybliżać zapomniane dzieje i postaci z tego nurtu, często nieprawdziwie kojarzone z czasami "komuny", a po transformacji ustrojowej w 1989 roku i nowym konserwatywno-liberalnym porządku - rzadko obecne w przestrzeni publicznej, w tym także w Gnieźnie. Jednak jeśli tylko dokładniej poszukać w książkach, archiwach czy prasie z epoki, to okazuje się, że wszędzie żyli ludzie i miały miejsce wydarzenia, które nie są dziejami jednej grupy społecznej oraz jednego prądu. Bo historia nie była i nie jest jednowymiarowa!

I na dobry początek może cytat ze słów George'a Orwella - wybitnego pisarza, wolnościowca i socjalisty. Tak ku refleksji.

"Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość".