I dla odmiany, już zamiast notek związanych z Powstaniem Wlkp., publikujemy ostatnią część bogatej, fascynującej i ważnej biografii urodzonego w Trzemesznie niedaleko Gniezna, Jędrzeja Moraczewskiego:
"W 1919 r. państwo Moraczewscy zakupili w Sulejówku dom, który
nazwano „Siedzibą” i stali się sąsiadami Piłsudskiego.
W
1922 r. Jędrzej ponownie uzyskał mandat poselski. Był czołową
postacią nieformalnego sojuszu „piłsudczyków”,
przygotowującego powrót Marszałka do polityki i armii. Jesienią
1924 r. Moraczewski został wicepremierem i ministrem pracy w
ponadpartyjnym rządzie A. Skrzyńskiego. Jego partia, PPS, poparła
przewrót majowy, a on sam miał decydujący wpływ na strajk
kolejarzy, istotny dla powodzenia planów Piłsudskiego. Jesienią
1926 r. w sanacyjnym rządzie objął funkcję ministra robót
publicznych. Wywołało to kryzys w PPS-ie, który przechodził
właśnie do opozycji. Moraczewskiego wykluczono z szeregów
ugrupowania, on zaś zachował się honorowo, składając mandat
poselski.
Wcześniej zadeklarowany demokrata, uznał, że
przewrót majowy i jego konsekwencje nie są ograniczeniem
demokracji, lecz jej wzmocnieniem. Moraczewski uważał, że
Piłsudski położył kres walce partykularnych interesów stronnictw
politycznych, a władza od tej pory zaczęła służyć całemu
społeczeństwu. Przekonywał, że nadrzędną wartością jest
państwo. Silny, „ponadklasowy” rząd oznaczał wedle niego, że
Polska weszła na drogę ku socjalizmowi, czego PPS nie potrafiła
osiągnąć.
Piastowanie funkcji ministra robót publicznych
wspominał tak: „Odbudowałem zniszczone w czasie wojny /.../
budynki wiejskie na kresach wschodnich /.../, dokończyłem /.../
odbudowy kresów zachodnich i reszty Polski, uporządkowałem szosy,
drogi, mosty kolejowe, ruszyłem regulację rzek /.../, zacząłem
prace nad osuszeniem Polesia, /.../ wybudowałem szereg gmachów
szkolnych /.../”.
Domagał się budowy tanich mieszkań dla
robotników – wykorzystując państwowe środki „należy sprawę
tak pokierować, aby każda rodzina robotnicza miała możliwość
zamieszkania przynajmniej dwóch izb”. Nalegał też na
przyspieszenie elektryfikacji kraju – pozyskał inwestora,
amerykańską firmę Harriman, choć był niechętny kapitałowi
zagranicznemu. Zajadłą krytykę obu pomysłów prowadziły warstwy
posiadające, liberalna frakcja sanacji, endecja i obóz ziemiański.
Zniechęcony, we wrześniu 1929 r. złożył dymisję. Gdy
zaproponowano mu intratne stanowisko w radzie nadzorczej Stoczni
Gdańskiej, z udziałem kapitału angielskiego, odparł, że nie
będzie „na służbie zagranicznych szakali okradających Polskę”.
21 maja 1931 r., po kilku miesiącach przygotowań, odbył się
kongres Związku Związków Zawodowych. Oznaczał on konsolidację
kilku związków prosanacyjnych, łącznie zrzeszających 160 tys.
pracowników. Jędrzej Moraczewski stanął na czele tej organizacji.
Wymógł formalną niezależność Związku od BBWR, a zwłaszcza
jego apolityczny charakter. Uważał, że silne więzy związków z
partiami szkodzą zarówno interesowi robotników, jak i państwu.
Wierząc, że działania sanacji służą dobru społeczeństwa,
przekonywał, że w Polsce nie ma sprzeczności między interesem
klasy robotniczej a interesem państwa. Zamiast hasła „proletariusze
wszystkich krajów, łączcie się”, propagował inne:
„proletariusze polscy, łączcie się”. W jego wizji, zjednoczeni
robotnicy są siłą wspierającą rząd we wdrażaniu prospołecznych
reform, wbrew naciskom warstw posiadających. Krytycznie oceniał
natomiast strajki. Zamiast nich promował arbitraż – państwo
powinno wspierać pracowników w sporach z właścicielami
przedsiębiorstw.
Apogeum rozwoju ZZZ był rok 1934, gdy zrzeszał
niemal 200 tys. pracowników. Siła ZZZ bazowała m.in. na dyskretnym
wsparciu przez sanację, ale jednocześnie Moraczewski zachowywał
niezależność Związku i krytykował niedostateczne reformy
społeczne. Doprowadziło to wkrótce do inspirowanych przez obóz
rządzący frond i rozłamów w ZZZ. Krytykowanie strajków spotkało
się zaś z niechęcią robotników, zwłaszcza w momentach kryzysów
gospodarczych. Organizacja stale traciła członków i wpływy.
Śmierć
Piłsudskiego przerwała więź Moraczewskiego z sanacją. Negatywnie
oceniał rosnące wpływy warstw posiadających na obóz rządzący i
postępujące ograniczanie swobód obywatelskich. Poparł związany z
lewicą sanacyjną rząd Kościałowskiego, ale ten nie przetrwał
długo. Tymczasem Moraczewski ewoluował w lewo. Uważał, że
wyczerpaniu uległy siły twórcze kapitalizmu. Już w 1932 r. pisał:
„Obecne trudności życia gospodarczego są kryzysem ustroju
społecznego”. Położona między sowiecką Rosją a hitlerowskimi
Niemcami, Polska może wyjść z zagrożenia obronną ręką tylko
poprzez planowy wysiłek na rzecz gruntownych przeobrażeń
społecznych. Domagał się gospodarczej autarkii, opartej na
rozwiniętym sektorze państwowym. Postulował nacjonalizację banków
i wielkiego przemysłu, reformę rolną, przywrócenie swobód
obywatelskich, pracowniczy nadzór nad zakładami itp.
W połowie
lat 30. zbliżył się do ideologii syndykalistycznej. To świat
pracy, zorganizowany w związkach zawodowych, miał być głównym
podmiotem życia państwowego. Moraczewski dokonał też
rehabilitacji strajku. Inspirując się teoretykiem syndykalizmu,
Sorelem, zaczął głosić hasła strajku jako broni politycznej,
omijającej słabości demokracji parlamentarnej. Twierdził, że
„bronią naszą nie jest kartka wyborcza, lecz akcja bezpośrednia”.
Na zjeździe legionistów w 1939 r. wraz z grupą „starych
piłsudczyków” domagał się od rządu powrotu do „starych haseł
/.../ których realizacja miała doprowadzić do budowy Polski
Ludowej”. Jedna z gazet stwierdziła: „Moraczewski zawędrował
bardziej na lewo jak PPS”.
Wybuch II wojny światowej zastał go w wieku 69 lat. Angażował
się w prace lokalnej spółdzielni spożywców, współpracował z
konspiracyjnym Związkiem Syndykalistów Polskich, założonym przez
działaczy ZZZ.
Wojna nie oszczędziła Moraczewskich. Syn Adam
został przez hitlerowców zamęczony w Auschwitz, córkę Wandę
aresztowano na Pawiaku, gdzie zmarła. 5 sierpnia 1944 r., podczas
walk o Sulejówek, zabłąkana kula radzieckiego żołnierza przebiła
drewnianą ścianę domu i trafiła Jędrzeja Moraczewskiego w krtań.
Zmarł natychmiast.
Źródło: Fragment życiorysu Jędrzeja Moraczewskiego pochodzi z
tekstu Remigiusza Okraski zamieszczonego na stronie internetowej
Polskiego Radia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz